
Tradycyjne rozpoczęcie sezonu na białej wodzie. Tym razem dolny odcinek z Myszką : ) Na koniec taka sytuacja jak powyżej i niestety nie było to optymalne rozwiązanie. Ale teraz już wiemy co i jak 😛 + Film nakręcony przez Sajgona.
Na Brdę po raz pierwszy trafiliśmy w 2016. Wrażenia były takie sobie. W każdym razie nic co by sprawiało, że chce się wrócić na kontynuację. A jednak wróciliśmy.
Przy okazji inauguracji sezonu na Kamenice miałem okazję oglądać niezłą akcję ratunkową. Na początku “wydarzeń” z filmu na tym kajaku był jeszcze katamaran Bozika, któremu nie udało się przeskoczyć tego pechowego kajaka.
Każde zdjęcie w druku cieszy. Cieszy tym bardziej gdy jest debiutem na łamach jakiegoś czasopisma. Tym razem jest jednak łyżka dziegciu – mam jedno z mniejszych zdjęć w tym numerze. Znaczy chwalić się tym jak to wygląda w środku nie będę : P
Taki kronikarski wpis. Trzy dni na jesiennej wodzie i zaskakująco _nie_ pusto na niej. Codziennie trafiały się raczej większe niż mniejsze grupy kajaków. No i nie do końca trafiona “złota jesień” – tak o za dwa tygodnie za wcześnie byliśmy : ) Byłbym zapomniał: było jeszcze doświadczenie dwugodzinnego pływania zwałek na czołówkach. Samo w sobie przygodowe niemniej bez “dodatkowych” przygód związanych z tą przygodą : D W sumie ciekawy temat do przemyśleń i w jakiś sposób “game changer” w naszym wiosłowaniu …
W naszym wypadku odcinek Samborowo – Golub-Dobrzyń. Rzeka uchodzi za meandrującą, ale napisać, że meandruje to nic nie napisać 🙂 Momentami z tymi meandrami jest naprawdę “jazda”. Z informacji w stylu “czego nie przeczytasz w przewodniku” trzy tematy.
To chyba już nasza czwarta OCManie. A może piąta? Bez znaczenia : )
Chyba moje najlepsze Certaki w historii : ) Pierwszy raz góra w zasadzie bez wylewania wody powyżej Okna, pierwszy raz nadgryzłem “Schody” (spłynięte gdzieś od połowy) i pierwsza skuteczna rolka na białej wodzie.