
No nareszcie mam chwilę czasu na to by zakończyć tę opowieść 😀
1. Siedzimy sobie na tarasie za jakąś restauracyjką w Pokharze i przy okazji sączenia widoków obserwujemy scenkę ucieczki przed bawołem 😀
2. Przed południem mieliśmy szczęście, bo mimo zaciągniętego nieba nie padało, szczęście nie trwa jednak wiecznie i w końcu luneło. Naprawdę konkretnie, a chwilowe przejaśnienie wykorzystałem na zrobienie kilku zdjęć …
5. tak to wyglądało przed “hotelem” …
7. no dostać takim czymś w głowę – raczej bym nie chciał 😛
12. kolejne przejaśnienie – ruszamy na “miasto” zobaczyć jak sobie tubylcy radzą ze skutkami ulewy.
20. Pewnie tego nie widać, ale to ichnia policja. w ich towarzystwie spędziłem spora część popołudnia. Ale nie będę uprzedzać faktów 😉
28. Ktoś (z urzędników miejskich zapewne) wpadł na genialny pomysł, by z brzegu jeziora spychem zgarnąć ziemię w stronę miasta. Powstał dzięki temu taki wał, jaki widać na pierwszym dzisiejszym zdjęciu. Niestety nie pomyślano o tym by w tym wale zrobić jakieś przerwy, tak by woda z takich deszczy jak dzisiejszy miał gdzie odpłynąć. Efekty tego są takie jak tu widać.
34. A to ekipa ze zdjęcia 20. To tutaj jechali.
47. Kathmandu i “fascynujący” widok przez otwarte drzwi do naszego pokoju.
49. W oczekiwaniu na autobus do Dehli obserwujemy pracę pobliskiej stacji benzynowej. Nepalczycy to oszczędny naród (może dlatego, że z prądem są tu nieustanne problemy). Jak trzeba przepompować kilka- kilkanaście litrów to robią to ręcznie (to ta korbka przy dystrybutorze). Dopiero w przypadku zapotrzebowania na większą paliwa uruchamiają agregat zasilający pompę.
50. Coś się kończy – już bardzo definitywnie :
Na Indie starczyło konsekwencji i zgodnie z daną sobie samemu obietnicą nie wyciągałem aparatu 😀
51. Pamir. No kiedy wreszcie …
51. Moskwa i znudzona Myszolina. Ze mną zresztą podobnie, bo każda godzina czekania w drodze powrotnej dłuży się niemiłosiernie 😀